piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 8.

No witajcie po dość długiej przerwie ale z powodu tych upałów w lipcu mało co robiłam i nie miałam siły pisać. Lecz wreszcie udało mi się skończyć rozdział.
Teraz kilka słów technicznych. Jak widać udało mi się w końcu zmienić wygląd bloga. Piszcie w komentarzach jak wam się podoba. Drugą rzeczą jest to że przeniosłam historię na 6 rok ponieważ 5 dość kiepsko mi się kojarzy. Więc jak by ktoś miał pytanie odnośnie tego to uprzedzam że jesteśmy na 6 roku. Następną sprawą jest że zamieniłam Mary na Tię. Jakoś tak bardziej mi to podchodzi.
Aha i jeszcze ostatnia sprawa jak ktoś chce być informowanym o nowych notkach to niech napisze w komentarzu pod tym postem.
No i to by chyba było na tyle ze spraw organizacyjnych, więc czytajcie i komentujcie.
Dzisiejsza notka jest dedykowana Moony. Dziękuję ci za wspaniałą lekturę twojego bloga i to chyba dzięki tej historii wzięłam się i wreszcie napisałam kolejny rozdział.
Miłego czytania :D





Po wyjściu Dorcas i Huncwotów zrobiło się bardzo cicho. Większość uczniów udała się już do swoich dormitoriów, więc nieliczni tylko zostali w pokoju wspólnym Gryfindoru. Lily brakowało przez całe wakacje tej atmosfery, która wypełniała cały zamek kiedy się w nim przebywało.

Siedzenie w jednym domu z Petunią nie napawało jej szczęściem. Wciąż nazywała ją dziwolągiem i choć starała się na to nie reagować, słuchanie tego samego przez dwa miesiące nie jest zbyt przyjemne. Oczywiście cieszyła się, że mogła spędzić trochę czasu z rodzicami, ale to nie było to samo co przebywanie w tym wspaniałym zamku.

Ci wszyscy ludzie, od których biła magiczna aura, którą Lily potrafiła zobaczyć to niesamowite doświadczenie. Stęskniła się również za swoimi przyjaciółkami Dorcas i Tią. Nawet za Huncwotami, bo już przyzwyczaiła się do ich towarzystwa przez ostatnie kilka lat i nawet trochę tęskniła za ich kawałami do czego się oczywiście nie przyzna. Siedziała teraz z Tią na kanapie przed kominkiem i obserwowała języki ognia tańczące po kawałkach drewna.

Tia natomiast przyglądała jej się z uwagą. Bardzo chciała się dowiedzieć co się stało z jej rudą przyjaciółką podczas podróży do Hogwartu. Kiedy z Jamesem wrócili do przedziału w nie najlepszych humorach. Ale niestety musiała poczekać z tą rozmową. Wiedziała, że Lily musi sama chcieć im wszystko opowiedzieć, a ona nie ma zamiaru do niczego jej zmuszać. Nie mogła dłużej siedzieć bezczynnie, więc wstała i mruknęła tylko, że idzie spać i odeszła. Miała już tylko ochotę na zimny prysznic i udanie się do ciepłego łóżka. Gdy doszła do drzwi dormitorium zawahała się, ale weszła po cichu. Dobrze, że tak zrobiła bo Dorcas już spała w swoim łóżku, a dziewczyna wiedziała, że przyjaciółka ma bardzo wyczulone zmysły nawet kiedy śpi, więc zbyt głośne otwarcie drzwi mogło ją obudzić. Ruszyła do swojego kufra i stwierdziła, że rozpakuje się rano więc wyciągnęła tylko pidżamę, ręcznik i kosmetyczkę, a ruszając do łazienki przestała zawracać sobie głowę codziennymi sprawami.

Następnego dnia w dormitorium Huncwotów najszybciej obudził się jak zwykle Remus i od razu udał się do łazienki, bo wiedział że jeżeli teraz tego nie uczyni to później nie będzie miał jak dostać się do niej z powodu dwóch rozczochrańców, którzy i tak będą się o nią bili. Korzystając z tak wczesnej pory po wykonaniu porannych czynności wziął pierwszą lepszą książkę i ruszył do pokoju wspólnego. Nie zdziwiło go to że nikogo w nim nie było, ponieważ śniadanie rozpoczynało się o 7:30 a była dopiero 6:45 miał więc jeszcze prawie godzinę na czytanie. No nie zupełnie bo znając tych śpiochów będzie musiał koło 15 po 7 iść ich obudzić, bo inaczej nie zdążą się ogarnąć przed śniadaniem. I z tymi myślami zatopił się w lekturze.


Nie zwrócił nawet uwagi na to, że koło 7 na duł zeszła płomienno włosa dziewczyna, która zdziwiła się na jego widok, lecz zaraz potem ruszyła w jego stronę z uśmiechem na ustach.
- Witaj Remusie - powiedziała i usiadła w fotelu naprzeciwko chłopaka. Ten drgną i spojrzał zdezorientowany na nią, lecz gdy poznał kto przed nim usiadł, również się uśmiechną.
- Cześć Lily, co cię sprowadza do naszego pokoju wspólnego o tak wczesnej porze?
- Zapewne to samo co ciebie. Dziewczyny zaraz rozpoczną bitwę o łazienkę, a ja nie mam zamiaru spóźnić się przez nie na śniadanie i być głodną na pierwszych zajęciach.
- Mam dokładnie ten sam powód co ty, ale ja będę musiał jeszcze pójść i ich obudzić bo sami o tak wczesnej porze nie zwleką się z łóżek. A poza tym chciałem tu posiedzieć i w CISZY poczytać książkę- powiedział akcentując to jedno słowo co wywołało śmiech u dziewczyny.
- Tak z tym się zgodzę – powiedziała rozbawiona, patrząc jak Lupin zamyka książkę i spogląda na nią.
- Jak ci minęły wakacje – spytała.
- Całkiem nieźle, choć podejrzewam, że lepiej niż u ciebie skoro musiałaś znosić swoją siostrę – i uśmiechną się porozumiewawczo.
- O tak. Nawet nie wiesz jak trudno jest z nią wytrzymać przez jeden dzień, a co dopiero dwa miesiące. To był istny koszmar co dziennie słyszeć te same przykre słowa z ust mojej jedynej siostry. – a mówiąc to mina jej zrzedła.
- Ojej, Lily naprawdę cię przepraszam, nie powinienem poruszać tego tematu wiem, że jest dla ciebie bolesny, wybacz – i spojrzał niepewnie na rudowłosą.
- Nie ma sprawy Remusie a teraz chyba czas na wielką pobudkę szóstego roku gotowy? – spytała, a widząc, że na jego twarzy zagościł uśmiech wstała i ruszyła na górę żeby obudzić pozostałe współlokatorki. Remus uśmiechną się do siebie widząc z jakim zapałem dziewczyna wchodzi po schodach sam również ruszył na górę, żeby wywołać codzienną bitwę.
Gdy tylko wszedł do dormitorium spostrzegł tylko Petera wychodzącego z łazienki.
- Cześć Glizdku jak się spało? Gotowy na wojnę? – a Glizdek jak tylko usłyszał słowo wojna schował się szybko pod łóżkiem mając nadzieję na ominięcie ostrzału. Remus natomiast  wyciągną różdżkę z kieszeni i celując w łóżko Jamesa krzyknął: Levicorpus! A następnie wycelował różdżkę w stronę Syriusza i krzyknął: Aquamenti! Po chwili w pokoju słychać było krzyki Łapy i Rogacza których wyrwano nagle z głębokiego snu. Od razu dało Się słyszeć wiązankę pięknych przekleństw wypowiedzianych w bliżej nieokreślonym kierunku. Remus, żeby zaradzić następnemu potokowi słów z ust Jamesa szepnął: Liberacorpus, co poskutkowało tym, że chłopak spadł z powrotem na podłogę. Po około minucie Remus wybiegł z dormitorium w obawie, że dostanie czymś w głowę podczas walki o łazienkę, zbiegł po spiralnych schodach i usiadł powrotem na kanapie kładąc torbę pod nogami. I właśnie w tej chwili usłyszał krzyki z damskiego dormitorium i zaraz potem ujrzał zbiegającą po schodach Lily z nie dopiętą szatą i torbą zwisającą na łokciu.

- No widzę, że u ciebie też już wszystkie wstały – powiedział z uśmiechem i dodał – To co idziemy na śniadanie, bo wiesz wolałbym zjeźdź coś nim będziemy musieli rozdać plany lekcji młodszym klasom.
- Tak to będzie chyba dobry pomysł, zważywszy na to, że gdybyśmy mieli na nich czekać – i tu spojrzała wymownie w górę – to na pewno nie zdążylibyśmy nic zjeść - i po tych słowach ruszyli do Wielkiej Sali.

 Po około pół godzinie zeszli pozostali.
- Ale się denerwuję przed zajęciami zaawansowanymi z Transmutacji, McGonagall na pewno da nam w kość, żebyśmy dobrze wykuli materiał do OWTM - ów. A co wy o tym myślicie? – spytała Tia.
- Nie bój się na pewno nie będzie tak źle jak myślisz, choć na pewno każdy nauczyciel na początku lekcji zacznie o nich mówić. To takie nudne, przecież my wiemy, że trzeba się do nich uczyć, ale mamy jeszcze dwa lata więc nie przesadzajmy. – powiedział Remus i spojrzał na profesorkę idącą w ich stronę.
- Oho zaraz się dowiemy jaki wycisk nas czeka w tym roku. Podobno po sumach jest jeszcze gorzej niż przed. – powiedziała Lily i podniosła się z miejsca.
 – Dzień dobry pani profesor, czy już mamy rozdać plany lekcji?
- Jeszcze nie najpierw ja rozdaje plany szóstym klasom, dopiero później pani i pan Lupin rozdacie plany klasom młodszym, a ja udam się do siódmego rocznika.
- Dobrze pani profesor.
- A teraz przejdźmy do rozdania wam planów zajęć. No panna Evans. Tutaj nie będzie problemu. Może pani spokojnie kontynuować wszystkie przedmioty.
         Na tą wiadomość Lily uśmiechnęła się promiennie. Teraz przyszła pora na Syriusza.
- Panie Black u pana wygląda to trochę gorzej nie zaliczył pan Wróżbiarstwa i Historii Magii, ale jestem zadowolona z pańskiego stopnia z Transmutacji Powyżej Oczekiwań bardzo dobrze, więc może pan kontynuować wszystko oprócz tych dwóch przedmiotów. Panno Goodenberg ciebie tyczy się to samo co pana Blacka, podobnie jak w przypadku pana Pottera i panny Meadows. - na tą wiadomość wyżej wymienieni odetchnęli z ulgą.  - - Co do pana Pettigrew to sprawa jest gorsza. Niestety nie mogę pana dopuścić do owótemu z transmutacji i eliksirów też pan nie zaliczył. A prócz tego morze pan dalej uczęszczać na Wróżbiarstwo i Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. Natomiast pan Lupin morze uczęszczać na wszystkie wybrane zajęcia razem z panią Evans. A teraz proszę. To są plany klas pierwszych, drugich, trzecich, czwartych, i piątych. Tylko proszę nie pomylić roczników i nie dać pierwszym klasom planów z trzeciego roku. I odeszła.
- Choć Remusie bo rzeczywiście szczególnie pierwsza klasa morze się spóźnić. -  I biorąc plany dla klas pierwszych i drugich, ruszyła na początek stołu, a Lunatyk biorąc resztę poszedł w drugą stronę.

         Po piętnastu minutach wrócili i właśnie w tym momencie zaczęli się schodzić uczniowie którzy byli wczoraj w korytarzu zaatakowanym przez Huncwotów. Wszyscy mieli na twarzach i rękach zielone plamy. Gdy tylko zauważyli Huncwotów w ich oczach widać było chęć mordu, więc cała siódemka szybko wyszła z wielkiej Sali.
- Co mamy dzisiaj jako pierwsze Lily? – spytała Dorcas grzebiąc ręką w torbie próbując znaleźć plan jednak dała sobie spokój widząc że ruda już trzyma swój w ręce.
- Ja dzisiaj zaczynamy od Numerologii, później 2 godziny Eliksirów, Historia Magii i OPCM. Więc wy macie okienko po 4 lekcji.
- Super nie trzeba będzie się z niczego zrywać żeby pójść polatać, nie James. – powiedział Łapa szczerząc zęby do Rogacza.
- Jeszcze się lekcje nie zaczęły a wy już myślicie jak się z nich zerwać! – krzyknęła Lily wyprowadzona tym stwierdzeniem z równowagi. – Jeszcze zobaczymy jak będziecie błagać mnie lub Remusa żebyśmy napisali wam jakieś wypracowania. Te wolne godziny będą wam potrzebne do odrabiania prac domowych a nie do gry w Quidditcha. – powiedziała już trochę bardziej spokojna widząc wystraszone miny chłopców.
- Lily nie możesz nam tego zrobić. Przecież wiesz że Remus sam sobie nie poradzi  ze wszystkimi naszymi pracami. Proszę Ruda nie bądź taka. Nie zostawiaj nas samych z tym wszystkim.
- Zastanowię się. A teraz chodźmy na lekcję.


Po lekcjach usiedli wszyscy przed kominkiem z naręczem książek przyniesionych przez dziewczyny z biblioteki. Po dzisiejszych zajęciach mieli już do napisania Wypracowanie z Numerologii, Eliksirów, a Lily i Remus jeszcze z Historii Magii. Na szczęście pani McCartney nic im nie zadała choć zaznaczyła że to tylko jeden raz im się upiekło, więc następnym razem również z tego przedmiotu będą mieć górę prac domowych, ponieważ pani profesor uznała, że ich wiedza jest zbyt niska jak na ich wiek więc część materiału będą musieli przerobić sami. Glizdek miał natomiast napisać opis jednorożców i w jakich częściach świata można je spotkać oraz prowadzić dziennik snów. Oczywiście opiekę zrobił z pomocą Remusa, ale dziennik musiał uzupełnić sam.

         Po około dwóch godzinach pracy wreszcie uporali się ze wszystkim, a Lily była pod wrażeniem, że wszyscy wytrzymali, choć Łapę i Rogacza kilka razy trzeba było budzić.
- To co dziewczyny w nagrodę za ciężką pracę robimy sobie babski wieczór. Co wy na to?
- To świetny pomysł. Wreszcie będę mogła wyrzucić z głowy te dziwne znaki – powiedziała Dor wstając z uśmiechem na ustach. Pozostałe dziewczyny też się podniosły i skierowały w stronę ich dormitorium.
        


         Lily już wiedziała, że zostanie szczegółowo wypytana o zajście w pociągu.

Rozdział 8.

No witajcie po dość długiej przerwie ale z powodu tych upałów w lipcu mało co robiłam i nie miałam siły pisać. Lecz wreszcie udało mi się ...