- James! James! Choć szybko na dół bo zaraz się spóźnimy na pociąg – krzykną Syriusz stojący na schodach i wypatrujący przyjaciela.
- Już idę – odkrzykną James schodząc na dół i mijając Syriusza, który wciąż stał przy schodach z niezadowoloną miną.
- Czy ty za każdym razem muszę tak długo na ciebie czekać? – zapytał poirytowany Łapa.
- Oczywiście, że tak inaczej nie był bym już sobą, co nie Łapo? – odpowiedział ze swoim uśmieszkiem patrząc jak temu poprawia się humor.
Po chwili z zadowolonymi minami wyszli z domu.
Wreszcie jechali do Hogwartu, miejsca które stawało się domem wielu uczniów tej szkoły, za każdym razem kiedy tam przyjeżdżali. James z Syriuszem zaczynali teraz piąty rok nauki więc na koniec roku czekały ich SUMY, tak jedne z najważniejszych egzaminów w całym świecie czarodziejów. Lecz oni nie robili sobie z tego nic, tak zwykle zachowywali się huncwoci (szkolna banda rozrabiaków). James nie mógł się już doczekać powrotu do szkoły. Powodem tego zniecierpliwienia była pewna rudowłosa Gryfona z jego roku. Lily Evans. Tak, to właśnie ona była powodem jego szczęścia jak i smutku. Przez kilka lat próbował zaprosić ją na randkę, ale zawsze odmawiała. Jednak on nigdy się nie poddał i nie miał zamiaru tego robić. Za bardzo ją kochał by, teraz po tych wszystkich latach tak po prostu przestać i zakochać się w kimś innym. Nie mógł, nie potrafił. Uczucie które powiązało go z tą rudowłosą dziewczyną było za silne, by móc się mu oprzeć. Ale z drugiej strony przyjaźniła się ona ze Smarkerusem i to go trochę odrzucało, ale potrafił to przezwyciężyć, lecz miłość do niej nie przeszkadzała mu w dręczeniu Smarka. W ręcz przeciwnie chciał, aby go do siebie odrzuciła i wtedy miałby większe szanse niż teraz, bo Smark nastawiał ją przeciwko niemu.
Właśnie z tych rozmyślań Jamesa Pottera nagle wyrwano. Usłyszał głos swojego ojca
- James leć już bo się zaraz spóźnicie - gdy chłopak to usłyszał spojrzał na zegarek. Była dziesiąta pięćdziesiąt osiem. Jeszcze dwie minuty i spóźnią się na pociąg. Szybko pchną wózek w stronę barierki i puścił się w jej stronę biegiem. Po kilku sekundach był już na peronie. Tuż za nim ze ściany prowadzącej do świata mugoli wyłonił się Syriusz. Szybko pobiegli w stronę wagonów i wtaszczyli swoje kufry do środka w ostatniej chwili. Gdy tylko Syriusz zamkną za sobą drzwi pociąg ruszył.
- Stary – zwrócił się do Jamesa, sapiąc głośno – Jeżeli jeszcze raz będziemy musieli jechać na pociąg i ledwo na niego zdążymy właśnie przez ciebie, to przysięgam ci na swoją różdżkę, że nie daruję ci tego do końca twojego życia, lub mojego – patrząc na niego z po de łba.- nie chodzi o to że nie lubię ryzyka ale do Hogwartu to jednak chcę jeszcze pochodzić.
- Daj spokój, ważne że zdążyliśmy, a teraz chodźmy poszukać naszych, bo nie chce mi się stać przez całą drogę do Hogwartu – i tak kończąc temat ruszyli wzdłuż pociągu wypatrując pozostałych Huncwotów.
____________________________________________________________
No tak to byłby pierwszy rozdział mojego opowiadania. Obiecuję, że w następnym będzie więcej dialogów, ale muszę się rozkręcić.
Mam jednak nadzieję, że mój blog się wam spodoba i będziecie go odwiedzać.
Następny rozdział powinien pojawić się dość szybko, bo akurat dopadła mnie wena, ale i tak wam nie obiecuję kiedy go wstawię.
No, a tak na razie pozdrawiam :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw swój magiczny ślad.