poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział. 5. Wybuch.

No dobrze więc po pierwsze, życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego roku i wszystkiego co sobie tylko marzycie. 
Notka z dużym opóźnieniem, ale jest przed końcem roku więc się cieszę. 

Mam nadzieję, że się spodoba :P



             ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gdy tylko usłyszałam donośny głos Dumbledora, który zakończył Ucztę Powitalną i jednocześnie pozwolił zebranym uczniom udać się do dormitorium, spojrzałam na moje przyjaciółki. Śmiały się z dowcipu, który przed momentem wypowiedział Syriusz. Wydawały się nie zwracać uwagi na sytuację która miała miejsce w pociągu, ale dobrze wiedziałam, że o niej pamiętają. Co roku są doskonała skarbnicą wiedzy jeżeli chodzi o modę i plotki, także wątpię, żeby zapomniały o tym w tak krótkim czasie. Tylko co mam im powiedzieć?


Właśnie takie myśli zaprzątały moją głowę w trakcie drogi do mojego dormitorium, gdy nagle usłyszałam donośny hałas dochodzący z bocznego korytarza. Podbiegłam do rogu gdzie mogłam obserwować co się dzieje. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Cały korytarz pokryty był obrzydliwą, lepką, zieloną mazią, która nie chciała zejść, a tak się składa że było w nim pełno uczniów ze wszystkich czterech domów. Kleista, zielona substancja pokrywała: ściany, podłogę, sufit i wszystko co znajdowało się w zasięgu wzroku, czyli portrety, zbroje i ludzi. To było istne pobojowisko, jakby wybuchła bomba. 


Kiedy zakończyłam ten wywód, który oczywiście mówiłam w myślach właśnie dostrzegłam uchylony portret (nie wiem kogo bo on też był brudny) z za którego wyglądały cztery postacie, które wyglądały dziwnie znajomo. Oczywiście. HUNCWOCI!!! Wyszłam zza rogu korytarza i podeszłam do nich tak, żeby mnie wcześniej nie zauważyli. Wyciągnęłam prawą rękę i chwyciłam  portret, aby nie uciekli i odezwałam się tak głośno, że aż podskoczyli.


- Proszę, proszę. A kogusz my tu mamy. Nasza banda rozrabiaków - powiedziałam jak do małych dzieci, ale nagle mój głos stał się poważniejszy i groźniejszy.
- Co wy sobie myślicie! Jeszcze dobrze nie zaczął się rok szkolny, a wy już robicie takie akcje! Nie wyobrażajcie sobie że jesteście najważniejsi w całej szkole i macie prawo robić co wam się żywnie podoba! O nie! Nie macie takiego prawa! Jesteście dokładnie tacy sami jak wszyscy, tylko próbujecie się wyróżnić robiąc z siebie błaznów. Jeśli chcecie tacy być to proszę bardzo, ale ja nie będę tego tolerować. Co to, to nie. Na to, to bym akurat nie liczyła. - i odwróciłam się na pięcie z zamiarem pójścia do profesor McGonagall i panią Selfy (pielęgniarkę), ale James nagle się ockną i złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i poczułam, że wciągnął mnie do tajnego przejścia. Któryś z nich zamkną portret tak, że teraz zrobiło się strasznie ciemno. Usłyszałam oddalające się kroki trzech osób. No tak, pewnie to James został.

Nagle poczułam się dziwnie. Tak jakby ktoś włączył ogrzewanie w korytarzu. James puścił moją rękę,ale zaczął się do mnie przysuwać, co lekko mnie przeraziło. Zaczęłam się powoli cofać mając nadzieję, że odejdzie. Nadzieja matką głupich. Nagle poczułam zimno ściany, do której właśnie doszłam. Dreszcz który mnie przeszył, tylko się pogłębił gdy poczułam ciepło jego palców na odsłoniętym ramieniu. Jego palce przejechały wzdłuż całej mojej ręki, po której również przebiegły ciarki. Czułam się jak w pułapce, kiedy położył dłonie po obu stronach mojej głowy, a jego oczy bacznie mnie obserwowały. Ten czekoladowy brąz, który przeszywał mnie na wskroś, ale jednocześnie powodował, że nie mogłam od niego odwrócić wzroku. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w jego tęczówki, chociasz mózg podpowiadał mi, że pora uciekać. Jednak moje nogi nie chciały się ruszyć z miejsca. Przywarłam jak najmocniej do zimnej ściany tak, aby był jak najdalej ode mnie.

I właśnie w tej chwili jego głowa zaczęła się przysuwać do mojej. Nasze twarze zaczęły dzielić centymetry. Na moje szczęście nachylił się do mojego ucha. Przez moje ciało przeszedł następny dreszcz gdy tylko poczułam jego oddech na odsłoniętej szyi.
- No proszę, co za spotkanie Evans. Już tak dawno nie rozmawialiśmy. Czego to ode mnie chciałaś gdy do nas podeszłaś? - zapytał z uśmiechem na twarzy czekając na moją reakcję. W tym momencie mój mózg ponownie zaczął pracować na pełnych obrotach. Moja reakcja była natychmiastowa. Odepchnęłam go szybko tak że się zachwiał. Ja w tym czasie miałam czas, aby dobiec do portretu i pchnąć go. W jednej chwili wyskoczyłam z tajnego przejścia i puściłam się biegiem prosto pod gabinet profesor McGonagall. Wiedziałam, że jeżeli udam się w tą stronę to za mną nie pójdzie.

Kiedy tylko tam dotarłam stanęłam na kilka sekund by złapać oddech po szaleńczym biegu i zapukałam. Drzwi otworzyły się dziesięć sekund później i ukazała się w nich profesor McGonagall w szlafroku w szkocką kratę, z groźną miną wypisaną na twarzy.
- Słucham panno Evans? - zapytała.
- Przepraszam, że przeszkadzam pani profesor, ale na parterze, na jednym z korytarzy ktoś podłożył chyba jakąś bombę z czymś lepkim i zielonym. Cały korytarz jest tym pokryty łącznie z uczniami, którzy w nim przebywali. - powiedziałam na jednym oddechu. McGonagall od razu skierowała się na miejsce zdarzenia. Gdy tam doszła Huncwotów już dawno nie było, ale zostało całkowite pobojowisko. Filch już latał po całym korytarzu z mopem, klnąc pod nosem. 
- Panno Evans dziękuję, że mnie pani powiadomiła. Otrzymuje pani 15 punktów dla Gryffindoru, więc teraz możesz iść do swojego dormitorium. Aha panno Evans - krzyknęła po chwili bo zaczęłam się już oddalać.
- Panno Evans czy nie wie pani może kto jest winny tego kawału?

CDN.

7 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem, czy Lily ich wyda. Bardzo fajnie opisałaś ten moment, gdy James zbliżał się do Lily, naprawdę super : >. No i Lily musiała sobie uświadomić, że rzeczywiście czuje coś do Rogacza, bo jednak taka reakcja nie jest normalna : ).
    Chciałabym poznać więcej historii na temat Syriusza i Remusa. Mam nadzieję, że planujesz też ich rozpisywać : >
    Dzięki za życzenia. Moje marzenie powoli się spełnia, więc akurat trafiłaś : >.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że ci się podoba. Do Syriusza i Remusa na pewno jeszcze przejdę tak jak do pozostałych dziewczyn. Życzę weny :D

      Usuń
  2. Łał , bardzo fajnie dołączam Cie do moich ulubionych blogów o Lily. Jestem tylko ciekawa jak oni ze sobą skończą.Jest miedzy nimi wyraźna chemia aż w oczy szczypie.
    Naprawdę fajnie ale mam jedno pytanko jestem nowym czytelnikiem i to pierwszy rozdział jaki przeczytałam obiecuje poprawę lecz który to rok.
    A szczęśliwego 2013 niech przyniesie ze sobą dużo weny i szczęścia .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również życzę weny i to rok 5 ale jeszcze nie jedno ich czeka to ci mogę obiecać na 100%
      Pozdrawiam :P

      Usuń
  3. Dzięki za miły komentarz u mnie oraz za zaproszenie na tego bloga. Bardzo mi się podoba :)
    Dodaję bloga do obserwowanych :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! Chciałam poinformować, że na www.secrets-of-the-castle.blogspot.com pojawił się drugi rozdział. Chciałam też z góry bardzo przeprosić za czcionkę i układ postu, ale coś stało się z moim blogiem i nie mam pojęcia, jak to naprawić. Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do Liebster Awards

    http://hermionadraco.blogspot.com/2013/01/liebster-awards.html

    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw swój magiczny ślad.

Rozdział 8.

No witajcie po dość długiej przerwie ale z powodu tych upałów w lipcu mało co robiłam i nie miałam siły pisać. Lecz wreszcie udało mi się ...